» Blog » W służbie Piastów
28-12-2011 20:17

W służbie Piastów

W działach: RPG, przemyślenia, raporty z sesji | Odsłony: 39

W służbie Piastów
Ostatnio przeżywam swojego rodzaju erpegowy renesans. Nie mam czasu na pisanie artykułów ani inne para-erpegowe zajęcia, ponieważ robię to, co stanowi clou naszego hobby - gram. W poniedziałek skończyłem prowadzić Więzy Krwi, kronikę dla śmiertelników w Świecie Mroku, inspirowaną Lovecraftem i mrocznymi kultami z Oczyma Duszy. Wcześniej, bo w czwartek przed świętami, zakończyła się kampania Szczura (Mag: Przebudzenie we współczesnej Warszawie) i zacznie niedługo następna - Cadwallon w klimatach czarnej komedii/noir. Garnek prowadzi w międzyczasie bardzo odprężające sesje Dresden Files. Zdarzało się, że brałem udział w 3 sesjach w tygodniu, co dla mnie stanowiło pewnego rodzaju rekord. Wraz z końcem kampanii postanowiłem oczywiście, że poprowadzę coś nowego. Tryb prowadzenia sesji co tydzień jest dość męczący, więc (wraz z Piotrkiem, moim wieloletnim MG i graczem w Więzach Krwi) ustaliliśmy, że będziemy prowadzili na zmianę: on podróżniczo-awanturnicze Savage Worlds w klimatach Uncharted, a ja dla odmiany coś równie epickiego, ale nieco bardziej poważnego.

Gdzieś tam w głowie tkwi mi wciąż kilka fajnych pomysłów, które nie mogą się doczekać realizacji. Do czołówki należą: Kampania Eclipse Phase o ludziach, których stosy korowe zostały odzyskane z Ziemi i którzy muszą się dostosować do nowej rzeczywistości w nowych ciałach. Kampania na SWEPl o najemnikach, którzy dostali zlecenie dokonania przewrotu na wyspie u wybrzeży Afryki. Oraz epicka kampania o rycerzach, inspirowana kultową już sagą Martina, czyli Pieśnią Lodu i Ognia.

Podczas całego procesu decyzyjnego moje myśli zaczęły ciążyć w stronę tej ostatniej opcji. Nic dziwnego - w głowie cały czas mam piąty tom, czyli Taniec ze Smokami, który przeczytałem tuż po premierze. Na to nałożyło się 50 godzin spędzone przed Skyrimem (w który nie grałem już dawno, bo nie mam czasu, chlip) i wtedy pojawiła się w mojej głowie pewna myśl: wczesne średniowiecze jest fajne. Większość pisarzy celuje w późne, można by powiedzieć: wykształcone średniowiecze. A gdyby tak zrobić inaczej - cofnąć się do korzeni? Potrzebowałem oczywiście jakiejś wartości dodanej. I szybko wymyśliłem, co to miałoby być - słowiańszczyzna! Zamiast klimatów nordyckich/skandynawskich jak w Skyrimie, klimaty bardziej swojskie. Tak, to było to!

Chwilę później przyszła refleksja: ale przecież to już ktoś zrobił, nie ma po co wyważać otwartych drzwi... Półki Empików zdobiły kiedyś podręczniki do dość niesławnego systemu, jakim była Arkona. Pociągnąłem znajomych za język i dowiedziałem się, kto ma rzeczoną knigę. Szybko okazało się, że Arkona zasługuje na swoją niesławę, dobrych pomysłów jest tam jak na lekarstwo, klimat został zabity przez grafomańskie i nic nie wnoszące opisy, upchnięte gdzie się da generyczne fantasy oraz tak fanatyczną, że aż śmieszną nienawiść do chrześcijaństwa.

Z pewną pomocą przyszło mi Poza Czasem, które napisane jest o wiele lepiej i w fajny sposób sprzedaje informacje o tym, jak się żyło w kraju Celtów (którzy pod pewnymi względami przypominali X w. Słowian). Zdecydowanie była to ciekawa inspiracja.

Postanowiłem więc sięgnąć po inny oręż - literaturę (popularno)naukową. Najpierw zacząłem od przypomnienia sobie podstaw mitologii słowiańskiej - za pomocą Wikipedii i innych źródeł internetowych. Udało mi się zdobyć kopię "Religii Słowian" Szyjewskiego (przejrzałem, nie czytałem), a z Rumi jedzie do mnie "Mitologia Słowian" Gieysztora. To wciąż nie było to... chociaż mam już całkiem sporo pomysłów na ciekawy słowiański bestiariusz.

Za ciosem poszła historia. Na pierwszy ogień Wikipedia oraz "Średniowieczne Dzieje Europy" Kwiatkowskiego. Pewien zarys tego, co się wtedy działo otrzymałem. Potem były "Wczesne dzieje Polan" Siwińskiego... i szok oraz niedowierzanie. Tak wywracającej wszystko do góry nogami książki dawno nie czytałem. Autor neguje praktycznie wszystko, co myślimy o Mieszku I, o Polanach, ba - o klimacie i geografii obszaru!

Muszę zaznaczyć, że jeszcze w trakcie lektury Siwińskiego miałem poważny dylemat. Czy iść w stronę słowiańszczyzny-po-drugiej-stronie-lustra, czyli fantastycznego odbicia naszego świata w stylu 7thSea, Legendy 5 Kręgów czy Wolsunga, czy może (dość ryzykownie) osadzić akcję w naszym świecie, w konkretnym okresie historycznym? Była też opcja pośrednia, coś w stylu komputerowego erpega Lionheart, czyli "na skutek jakiegoś wydarzenia z przeszłości ten świat nie wygląda już jak nasz".

Ostatecznie wygrał wariant historyczny. Miałem już doświadczenie z tego typu kampanią - Szczur prowadził kronikę Wampira (Requiem dla Rzymu) która rozpoczęła się w połowie Iw ne i zakończyła w połowie IVw ne. Jej akcja toczyła się przede wszystkim w Londinium i innych miejscach Wysp Brytyjskich, lecz mieliśmy okazję odwiedzić inne miejsca (m.in. imperium Sasanidów). Historia toczyła się tam swoim własnym biegiem, lecz my mieliśmy na nią ograniczony wpływ (i np. na skutek wampirzych władza rzymska w Londinium upadła kilkadziesiąt lat wcześniej, niż w "naszym" świecie).

Postanowiłem, że wykorzystam ten sam motyw: bohaterowie zostaną wciągnięci w historyczne wydarzenia i będą mieli wpływ na dzieje państwa Piastów. Zarówno książka Siwińskiego, jak i "Dzieje Piastów" Jasienicy dostarczyły mi masy ciekawych (choć często sprzecznych) inspiracji na intrygi i wątki opowieści. Utwierdziły mnie też w przekonaniu, że wczesna historia Polski jest na tyle nieudokumentowana i niezbadana, że oferuje spore pole do manewru nie tylko dla mnie (jako Mistrza Gry) ale też dla graczy - by mieli oni duży wpływ na losy postaci.

Wstępnie, przyjąłem sobie, że kronika będzie trwała ok. 100 lat. Chcę zaczął w okolicach 960 roku, gdy Mieszko I przejął władzę od ojca i wziął się za konsolidowanie ziem Słowian. Pojawiają się tutaj takie ciekawe tematy, jak wcielanie kolejnych ziem pod władanie Polan (siłą, groźbą, rozmową?) próba układania stosunków z cesarzem Ottonem, walki z Margrabiami, przyjęcie chrztu i krzewienie chrześcijaństwa (a może bohaterowie przekonają Mieszka, by pozostał Poganinem?), rywalizacja z Czechami i Rusią o dominację w kręgach Słowiańskich. Później oczywiście Bolesław Chrobry, wielkie wizje imperium Ottona III (może uda się uratować Cesarza przed śmiercią w Italii?) i długa wojna z Henrykiem II, na sam koniec wielki tryumf, czyli koronacja. Potem czas niepokojów i wrogiej agresji, kiedy Mieszko II musi uciekać z kraju, kiedy bracia walczą o władzę. Potem oczywiście czasu powrotu do pogaństwa, buntów chłopskich i rozdzierania dziedziny Piastów na części, aż po czasy Kazimierza Odnowiciela, odbudowy kraju i podjęcia kursu wytyczonego przez dziadka i pradziadka.

Oczywiście zapytacie, kim mają być bohaterowie. Wyobrażam sobie, że gracze wcielą się w młodych, lecz już dorosłych wojów (14-17 lat?) którzy trafiają prędzej czy później na służbę Mieszka, wejdą w skład jego drużyny. Początkowo zdani na łaskę władcy, uzbrojeni i wyposażeni na jego koszt. Ale jako, że kampania będzie rozciągnięta w czasie i bohaterowie będą zdobywać doświadczenia i wpływy, dostaną się w krąg zaufanych doradców władcy. Z racji tak długiego okresu przewiduję, że otrzymają nadania, założą rodziny i z czasem przyjdzie im grać swymi potomkami. Prawdopodobnie przyjdzie nam poznać 3-4 pokolenia bohaterów. Ułatwia to też sprawę, jeśli któraś z postaci mniej lub bardziej chwalebnie polegnie.

Chcę, by w historii przewijały się ciekawe postacie historyczne (np. cesarzowa Teofano, może któryś z kronikarzy - Ibrahim Ibn Jakub, Thietmar?) i by bohaterowie mogli uczestniczyć w ważnych wydarzeniach (eskortować Dobrawę z Pragi do Gniezna, przekonywać możnowładców do chrztu, walczyć pod Cedynią, pomagać w organizacji zjazdu w Gnieźnie). Jak już wspomniałem, jest tam tyle białych plam (np. proces jednoczenia ziem polskich: kraju Wiślan, Mazowsza, Pomorza) że bez problemu można twórczo wypełnić luki.

Z drugiej strony, zależy mi na tym, by pokazać żywot woja/rycerza, tworzenie się rodu rycerskiego, jak również rozwój postaci od silnego krzepkiego (ale niedoświadczonego) młodzieńca po starego, słabnącego, ale mądrego możnowładcę, który stara się odegnać nieuniknione, obronić swój status quo, i przekazać schedę następcy. Szkoda, że nigdy nie grałem w Pendragon, ale wydaje mi się, że ideowo jest to bardzo bliskie do tego, co można znaleźć w tamtym systemie.

Początkowo planowałem przemycenie do settingu sporej ilości elementów nadnaturalnych rodem ze słowiańskiej mitologii, ale teraz skłaniam się raczej ku subtelniejszemu podejściu: magia gdzieś tam, na uboczu, obca i tajemnicza nawet dla osób, które nią władają. A potwory, choć ludzie w nie wierzą, wcale nie pojawiają się tak często jak można by mniemać. Ale bohaterowie, jak to bohaterowie, są w grupie ryzyka jeśli chodzi o spotkania z Nawiami, Wijami, Utopcami, Zemjami i innymi słowiańskimi "demonami". Ale na pewno Mieszko nie będzie miał głowy smoka wiszącej nad tronem, to mogę wam zagwarantować.

Co do mechaniki, miałem swoje ambitne plany napisania własnej na FATE (i mam nawet do niej szkielet), ale skończy się pewnie na tym co zawsze - Savage Worlds. Wiem, że będę musiał zrobić tylko jeden trik (oddać jakoś fajnie starzenie się postaci przez tracenie umiejętności/cech) i nieco dopracować listę umiejętności oraz zasady broni i pancerzy, ale chyba sobie z tym poradzę.

Dlaczego skłaniam się ku SWEPl? Powody są dwa, pozytywny i negatywny. Pozytywny jest taki, że jest to mechanika którą dobrze znam i którą znają gracze. Negatywny już właściwie zasygnalizowałem: zamiast wymyślać od podstaw mechanikę i ją testować, wolę stworzyć solidną historię i zacząć wreszcie grać!

I tą zgrabną klamrą czas zakończyć powyższą notkę. Czekam na wasze uwagi, rady, sugestie.

PS. Jeśli znacie jakieś fajne tytuły poświęcone wczesnośredniowiecznemu uzbrojeniu/wojskowości, z naciskiem na Europę Środkowo-Wschodnią, to piszcie śmiało. Ogólnie z chęcią zapoznam się z waszą listą polecanek, jeśli chodzi o fajne inspiracje do tego okresu (nie tylko związane z wojskowością).

Komentarze


~tylda odpowiada Gerardowi

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Monarchia pierwszych piastów była stricte wojenna- ksiaze nie miał potrzeby nadawać ziem w zamian za konną służbę wojskową, gdyż stać go było słono płacić drużynie za ich usługi.To wymuszało niemal nieustanne wojny łupieżcze i coroczne wojny, ale dzięki temu na podległych terytoriach posiadał wszytskie ziemie.Osadnictwo na prawie rycerskim zacznie się szerzej wraz z rozkwitem chrześcijaństwa,oraz po katastroie roku 1034.Jeśli chcesz być wierny realiom to pierwsze dwa pokolenia dzielnych polan nie powinno funkcjonować w feudalnych guglach
01-01-2012 23:13
MorfiQ
   
Ocena:
0
@narsilion

Ja nie mówię, żeby Hensla skreślać, po prostu jego hipotezy należałoby przefiltrować przez nowsze prace.

@Gerard
Co do samych nadań i odejścia od systemu "plemiennego" to wyglądało to nieco inaczej. W czasach Mieszka I, a nawet jego ojca ciężko już mówić o plemieniu. Archeolodzy wolą okres sprzed powstania państwa nazywać okresem przedpaństwowym. Plemię to konglomerat rodów/klanów/rodzin, które łączą pewne wspólne aspekty kultury i pewien rodzaj świadomości należenia do wspólnoty (nie wolno tego mylić ze świadomością narodową). Natomiast już w czasach ojca Miesza (a może i dziada) Piastowie podporządkowali sobie wiele innych plemion/rodów tworząc system oparty na starych tradycjach (np. sanktuaria łączone z wiecami, vide Góra Lecha w Gnieźnie), jednak zasięg ich działań był już bardziej "książęcy" niż plemienny.

Tak na prawdę Mieszko I po swoich przodkach oddziedziczył dobrze działające państwo (protopaństwo?), jego rola polegała na skonsolidowaniu swojej ojcowizny i wprowadzeniu państwa Piastów na arenę międzynarodową.

Jeśli idzie o same nadania to na pewno do czasów koronacji Bolesława Chrobrego główną siłą militarną była drużyna, którą utrzymywał książę. Oczywiście pojawiły się nadania, np. dla kościoła, czy namiestników w okręgach grodowych, ale nie łączyłbym tego jeszcze z systemem feudalnym. Przejście na "rycerstwo" pojawiało się powoli dopiero po kryzysie za panowania Mieszka II i podczas pojawienia się Kazimierza Odnowiciela. Wtedy już istnieją duże własności ziemskie należące do wysoko postawionych urzędników/dowódców wojskowych. Dlatego jeśli chciałbyś umieścić swoją kampanię między panowaniem Mieszka a Kazimierza Odnowiciela możesz ukazać te pierwsze nadania, na początku nie przynoszące wystarczających dochodów, żeby się utrzymać, ale z czasem stające się prawdziwą kopalnią złota.

Jeszcze tylko chciałbym się odnieść do reakcji pogańskiej i powiedzieć, że jej nigdy nie było. Na ziemiach polskich, aż do XI-XII wieku pochówki pogańskie stanowią przeważającą większość, a chrystianizacja dotknęła przede wszystkim elity. Dlatego też warto by ukazać tą dychotomię. Z jednej strony wojowie, bliskie otoczenie Mieszka przechodzi na chrześcijaństwo, z drugiej natomiast chłopstwo ciągle tkwi w pogaństwie i chowa swoich zmarłych tak jak to robili ich przodkowie. Dopiero potężna akcja lokacji miast, dynamiczny rozrost administracji kościelnej w XII-XIII wieku kładzie temu kres.
02-01-2012 22:31
Seji
   
Ocena:
0
@Morfiq

Czyli nie bylo buntu Maslawa, zburzenia katedry we Wroclawiu itd? Czy tez odnosisz sie tylko do "powrotu do poganstwa"?
02-01-2012 22:57
Gerard Heime
   
Ocena:
0
Ok, rozumiem.

A jak wygląda kwestia administracji tych ziem przez władzę książęcą? Mieszko i Bolek musieli chyba wyznaczać swoich namiestników. Funkcje te nie były dziedziczne?
02-01-2012 23:01
MorfiQ
   
Ocena:
+1
@Seji

Chodzi mi o to, że w wielu podręcznikach, zwłaszcza szkolnych "reakcja pogańska" jest ukazana jako zryw całej ludności, a tak nie było. Ludzie, zwłaszcza "prości" byli poganami, więc ciężko tu mówić o powrocie do starej wiary. Należałoby to raczej nazwać wyzwoleniem tłumionego niezadowolenia. Podczas akcji chrystianizacyjnej Mieszko nie jeździł po wsiach i nie mówił, że od dzisiaj wszyscy są chrześcijanami. Nową wiarę przyjęło raczej nie wiele osób i to zwłaszcza związanych ściśle z władcą: panowie grodowi, rodzina władcy, doradcy, najbliższi wojowie (ciągle trwają spory o to czy cała drużyna przyjęła chrzest, czy tylko jej "najważniejsi" członkowie będący stale przy księciu). Dlatego też "reakcje pogańską" odrzucam jako powrót do pogaństwa, bo jak można wrócić do bycia poganinem skoro się nigdy chrztu nie przyjęło?

Jeśli idzie o Miecława to faktycznie w jego przypadku możemy mówić o powrocie do starej wiary. Z drugiej strony ile było w tym decyzji politycznej też trudno określić. Miecław pozyskał sobie wielu przeciwników kościoła i oparł swoją władzę na starym porządku, co mogłoby się nie udać gdyby został przy chrześcijaństwie.

Może nie precyzyjnie się wyraziłem z tą całą "reakcją". Chciałem zwrócić uwagę na fakt, że aż do tego XII wieku ochrzczonymi i praktykującymi chrześcijanami byli w zasadzie tylko członkowie elity.

@Gerard

Państwo podzielone było na okręgi grodowe (prawo budowania grodów przez długi czas posiadał jedynie władca). Czyli do jednego grodu należała określona połać ziemi, z której taki pan grodowy zbierał podatki i odprowadzał je do księcia. Później okręgi grodowe przekształciły się w kasztelanie.

Sama funkcja mogła być dziedziczna, ale nie musiała. Cała ziemia (jak w każdej monarchii patrymonialnej) należała do władcy i mógł nią swobodnie rozporządzać. Przy czym wiadomo, że jak się komuś korytko zabrało to mógł się poczuć urażony.
03-01-2012 01:11
~Gerard z pracy

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Ok, dzięki za wyjaśnienia.

To teraz podchodząc do tego z perspektywy gry:
Czy jest w ogóle sens grać w tych czasach, skoro jednym z moich założeń było pokazanie, jak bohaterowie graczy zakładają rody (i grają ich potomkami)? Zastanawiam się, czy BG mają szansę wypracować sobie godne do przekazania dziedzictwo. Nie wiem czy chcę od razu uczynić pierwsze pokolenie bohaterów panami grodowymi. A nie bardzo wiem, co może być niżej - czy istniała jakaś administracja niższego szczebla? Czy taki woj mógł mieć sioło (nawet, jeśli tylko jako tymczasowe nadanie od księcia)? A może lepiej pójść w stronę wojów, którzy za łupy zdobyte w trakcie wypraw kupują sobie dom przy rynku albo coś w tym stylu? Może nawet zaczynają parać się handlem albo inwestować w inne źródła dochodu? (tutaj też oczywiście mam problem z określeniem, kiedy wykształca się zwyczaj lokowania nieufortyfikowanych rynków w okolicach grodów na przecięciu szlaków kupieckich, ale wiele źródeł wskazuje na to, że istniały one już w XI, więc mi to odpowiada).
03-01-2012 09:59
MorfiQ
   
Ocena:
0
Musisz pamiętać, że wojowie księcia rozlokowani byli po grodach i wsiach, dlatego nic nie stoi na przeszkodzie, żeby "zajmowali" się jakimiś wsiami/osadami i wprowadzali tam prawo książęce. Nie będą to ich włości, ale będą tam ludźmi ważnymi, bo to w końcu "służba wojskowa" wyróżnia ich z tłumu.

Dodatkowo we wczesnym średniowieczu, jeszcze przed wyraźnym rozdzieleniem na wojowników i chłopów, na porządku dziennym był fakt, że woj był również rolnikiem i w "czasach pokoju" uprawiał ziemię, choć czasu wiele na to nie miał (od tego była rodzina). Tym samym postać gracza może mieć całkiem pokaźne gospodarstwo z którego czerpie dochody, a dodatkowo w czasie wojny rusza u boku księcia. Daje to pole do popisu jako, że taki gracz może zapragnąć poszerzać swoje włości kosztem innych rolników i tym samym zdobywać majątek i wpływy.

Taki chłop-wojownik-prawie rycerz w pewnym momencie ( okolice X/XIw.) może (także dzięki nadaniom) posiadać majątek który pozwoli mu na branie udziału w ogólnokrajowej polityce.

Co do rynków to istniały jak świat stary (może przesadzam :P), choć raczej lokowano je wewnątrz grodów. Przykładem może być Ostrów Lednicki, gdzie rynek znajdował się w północnej części kompleksu, na przecięciu szlaku handlowego Gniezno - Poznań i to już najprawdopodobniej w X wieku.

Także nic nie stoi na przeszkodzie, żeby w osadzie podgrodowej również odbywał się jakiś rodzaj handlu, choć na pewno nie na taką skalę jak za murami (a raczej wałem z palisadą :P).
04-01-2012 17:50
~

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Na stronie grodu w Gieczu jest mapka ze wszystkimi grodami jakie znajdowały na ziemiach wielkopolski, większe ośrodki kultu były w poznaniu, ostrowie lednickim i gnieznie. Z tego co wiem w planszówce "piastowie narodziny orła" jest właśnie taka mapka

Jeśli chodzi o grę to można grać postacią od momentu postrzyżyn, albo pare lat po. Można założyc że szkolimy sie u jakiegoś wuja, który jest wojownikiem Mieszka. Wtedy każdy mógłby ukształtować swoją postać od najmłodszych lat.

Największym miastem targowym był Wolin w tamtych czasach, Arabowie jak i chazarzy też przyjeżdżali na nasze ziemię by hadnlować, warto też pamiętać o handlu niewolnikami. Jeśli zgłębisz historię Chazarów to w sumie dowiesz się dość dużo na temat handlu we wczesnymśredniowieczu.

Pozdro.
04-01-2012 20:33
MorfiQ
   
Ocena:
0
Oprócz Wolina warto wymienić jeszcze Truso.
04-01-2012 21:37
Gerard Heime
   
Ocena:
0
Dorwałem masę literatury :-)

Teraz na tapecie "Polskie siły zbrojne w czasach Bolesława Chrobrego." Nadolskiego.

Dorwałem też "Studia nad uzbrojeniem...", "Broń wojsk polskich..." Bogackiego, "Życie codzienne na Pomorzu..." Kiersnowskich, "Pierwsze państwo polskie" Labudy i trochę innych fajnych rzeczy które mam zakolejkowane.

A propos targów, to Samsonowicz wyraźnie wskazuje na to, że właśnie ich ulokowanie poza grodami/podgrodziami sprzyjało rozwojowi ośrodków miejskich. Wskazuje na to, że szlaki handlowe często przecinały się blisko grodów i to tam (w pewnym oddaleniu, a nie na terenie samego grodu) powstawał targ. Brak ograniczenia murami sprzyjał osadnictwu i nieskrępowanej zabudowie. Zresztą gród i podgrodzie były domeną pana grodowego i rzemieślnicy którzy tam mieszkali byli najczęściej podlegli możnowładcy. Wolni kupcy i rzemieślnicy osiedlali się właśnie jak najbliżej targu, poza grodem. Ponadto opisuje też fajnie funkcję wczesnośredniowiecznego kościoła leżącego przy rynku jako schronienia w razie napaści, miejsca dobijania ważnych targów i przechowywania najcenniejszych dóbr, prowadzenia ksiąg i miejsca w którym zbierał się sąd.

Tyle Samsonowicz o wykształceniu się miasta średniowiecznego - zobaczę, co jeszcze w literaturze można znaleźć.

O Wolinie oczywiście pamiętam :-) Co do Truso to sytuacja jest bardziej skomplikowana, bo przecież to już okres, kiedy zostaje zbudowany potężny gród w Gdańsku i przejmuje rolę miasta handlowego od Truso.

Co do postrzyżyn, to chyba wolałbym, żeby byli starsi, już uznawani za dorosłych.
05-01-2012 11:27
MorfiQ
   
Ocena:
0
Jeśli chodzi o targi pod grodami to w to zagadnienie się nigdy nie zagłębiałem, więc możliwe, że masz racje. W momencie pojawienia się osad przygrodowych miejsca handlu na pewno tam istniały, choć z drugiej strony znaleziska archeologiczne potwierdzają, że w obrębie grodów również znajduje się ślady po miejscach handlu. Nie chcę tu snuć wydumanych hipotez, bo nie czuję się na siłach :P Jeśli jednak ja miałbym prowadzić taką kampanię to z grodowych rynków zrobiłbym miejsca wymiany towarów luksusowych, natomiast pod grodami rynki dla plebsu ;)

Natomiast jeśli idzie o wykształcanie się miast w późnośredniowiecznym tego słowa znaczeniu byłbym ostrożny. W X i XI wieku należałoby raczej mówić o ośrodkach protomiejskich, choć uchwycenie różnicy między protomiastem, a miastem jest trudne. Spotkałem się z hipotezami, które wszystkie organizmy miastopodobne przed XIII wiekiem nazywały protomiastami. Ja tutaj nie zajmuję żadnego stanowiska :)

Fakt, Truso może faktycznie podupadać w tym czasie, choć nadal było miejscem ożywionego handlu. Taka ciekawostka, (gdzieś wyczytałem, nie pamiętam gdzie :() podobno św. Wojciech miał odwiedzić Truso i gdzieś tam zginąć. Nie podaje tego jako faktu, ponieważ nie potrafię przytoczyć źródła z którego tą teorię zaczerpnąłem.
10-01-2012 23:11

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.