» Blog » W natłoku pomysłów
12-04-2009 14:30

W natłoku pomysłów

W działach: RPG, marudzenie | Odsłony: 2

Mam problem, i to poważny. Porzekadło głosi, że od przybytku głowa nie boli. A mnie jednak boli, i to bardzo. Nazywa się to chyba "klęską urodzaju". Otóż mam dużo - pomysłów. Pomysłów na to, co chciałbym prowadzić.

Nigdy wcześniej nie stanowiło to dla mnie utrapienia, aż do teraz. Jakiś czas temu Darken żartował sobie, że mógłbym ułożyć sesję zainspirowany widokiem konserwy. Niezły komplement, nie ukrywam, ale w tej chwili ten "talent" obraca się przeciwko mnie. Po prostu ilekroć widzę jakiś film, czytam książkę, gram w grę - mam ochotę poprowadzić coś w zbliżonych tematach. W dodatku nie są to jednostkowe zachcianki, ale coś, co powraca... i powraca... i powraca.

Najgorzej jest z dwoma pomysłami - sesją space opera i sesją wojenną. I tu nie o to chodzi, że mam gotowy scenariusz, gotową mechanikę i chciałbym to poprowadzić. To działa inaczej. Widzę kolejny odcinek Battlestar Galactica - chcę poprowadzić space operę. Chcę walki kołowe myśliwców w próżni, chcę głowice jądrowe lecące w stronę okrętów, układam w głowie rozmowy na mostku i komunikację radiową z pilotami walczącymi o ocalenie floty. Oglądam Blackhawk Down w HD, gram w Battlefield 2 czy Call of Duty 4 - chcę poprowadzić solidną sesję wojenną, z desantem z helikopterów, z niszczeniem czołgów przy pomocy wyrzutni rakiet, z wzywaniem wsparcia lotniczego przed radio. Sprawę pogarszają wspomnienia z udanych sesji Twilight 2000, które prowadził Kastor, jednej z niewielu sesji Anomalii, które udało nam się rozegrać, czy też własnej sesji, którą prowadziłem rok temu, na PMMie.

Oczywiście są i dobre strony tego zjawiska. Potrzebę poprowadzenia New Wave Requiem w klimatach GTA 3 Vice City i San Andreas przekułem w chęć napisania artykułu o fikcyjnym mieście. Red Alert 3 zainspirował mnie do napisania mechaniki wojennej do Trinium Wars (pracy na Nibykonkurs). Ale ciągle niedosyt pozostaje.

Jednym z moich problemów jest to, że jestem (jak to mawia mój promotor), "wielokrotnie rozproszony". Interesuję się wieloma rzeczami na raz i odbija się to na efektywności mojej pracy. Ale jest jeszcze kilka innych problemów, które wpływają na moje trudności...

Wybór systemu - no właśnie. Na jakiej mechanice poprowadzić to, co chcę, by działało? Dobrego systemu wojennego, szybkiego i efektownego, nie kojarzę. Może SWEX, ale nie mogę się do końca przekonać do prowadzenie na tej mechanice. Może słynny konwentowy FATE, który jest minimalistyczny i opiera się tak naprawdę na swobodnym ustalaniu stawek i klimatycznym opisie. FATE zadziałał w trakcie sesji wojennej na PMMie, może zadziałałby i teraz?

Ułożenie sesji - i tu wychodzi na jaw moja największa słabość. Ja po prostu nie umiem przygotowywać się do sesji. Inspiracje takie jak gry czy filmy dają mi klimat, dają mi konwencję, ale to wszystko. Mam jakiś luźny schemat w głowie, i improwizuję. Niestety, przekonałem się wielokrotnie, iż przemyślane zawczasu opisy i wyreżyserowane sceny działają znacznie lepiej. Tylko by coś takiego zrobić potrzeba sporo dobrych pomysłów (nie wszystko da się ukraść z popkultury), oraz oczywiście czas na przygotowanie i przemyślenie wszystkiego. A i tak istnieje spora szansa, że scena nie wyjdzie (np. moja ulubiona scena z sesji PMMowiej nie wyszła dokładnie tak, jak zaplanowałem, chociaż przygotowywałem się do niej długo).

Zebranie drużyny - to ostatnimi czasy chyba mój największy problem. Po prostu nie mam z kim grać. To znaczy, znam wielu graczy z którymi regularnie gram... no i właśnie, tu pies pogrzebany. Mało kto ma czas, by grać więcej niż raz w tygodniu - dlatego też moja ekipa Requiem for Rome raczej odpada, bo gramy regularnie w środy. Z drugą ekipą spotykamy się na 7th Sea maksymalnie 2 razy w miesiącu, częściej nie da rady. W Changelinga gramy może raz na miesiąc, bo naprawdę ciężko jest zebrać drużynę. A to i tak daje trzy kampanie rozgrywane w tym samym czasie, które pożerają moim kumplom sporo czasu. Myślałem nawet nad szukaniem graczy wśród dalszych erpegowych znajomych. Być może to jest jakieś rozwiązanie. Ale tak dawno nie grałem z nową ekipą (ostatni raz, gdy zacząłem grać z Arkiem, Piotrkiem i Gruszczym - była to jesień 2006 roku!), że teraz ciężko mi się przełamać.

Tyle mojego narzekania na dzisiaj. Wracam do grania w CoD4. Albo do oglądania BSG. Może w końcu uda mi się poprowadzić coś z wykopem. Byle wcześniej, niż na PMMie.
Komentarze na tym blogu są zablokowane.